Sygnałem realnych zmian w relacjach między Kijowem i Warszawą będzie odwołanie moratorium na poszukiwania szczątków polskich ofiar konfliktów na terytorium Ukrainy – powiedział wiceszef MSZ Marcin Przydacz ukraińskiemu portalowi Europejska Prawda.
Przypomniał, że deklaracje w tej sprawie padły ze strony prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w trakcie jego oficjalnej wizyty w Polsce, gdy uczestniczył w obchodach 80. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej.
"Prezydent Zełenski obiecał w Warszawie skasowanie moratorium na prace poszukiwawczo-ekshumacyjne. Realizacja tej obietnicy da możliwość mówienia o realnych zmianach w stosunkach dwóch krajów" - powiedział Przydacz w opublikowanym w piątek wywiadzie.
"Ważne jest, że z poprzednimi władzami ukraińskimi również mieliśmy ustalenia w sprawie uregulowania sporów dwustronnych, przede wszystkim historycznych. Te ustalenia jednak nie zostały wykonane" - zaznaczył. "Dlatego wolelibyśmy mówić o postępach w naszych stosunkach dopiero po tym, gdy strona ukraińska wypełni swoje deklaracje. Zakaz poszukiwań szczątków Polaków, którzy stracili życie na terytorium Ukrainy, uważamy za niedopuszczalny i niemoralny, taki, który nie odpowiada bazie stosunków polsko-ukraińskich" - stwierdził.
Podkreślił, że zmiana władzy na Ukrainie, do której doszło w wyniku wiosennych wyborów prezydenckich oraz przeprowadzonych w lipcu wyborów do parlamentu, daje nadzieję na poprawę w stosunkach z Polską.
"Ważne jest, że z poprzednimi władzami ukraińskimi również mieliśmy ustalenia w sprawie uregulowania sporów dwustronnych, przede wszystkim historycznych. Te ustalenia jednak nie zostały wykonane" - zaznaczył.
"Dlatego wolelibyśmy mówić o postępach w naszych stosunkach dopiero po tym, gdy strona ukraińska wypełni swoje deklaracje. Zakaz poszukiwań szczątków Polaków, którzy stracili życie na terytorium Ukrainy, uważamy za niedopuszczalny i niemoralny, taki, który nie odpowiada bazie stosunków polsko-ukraińskich" - stwierdził.
Pytany o oświadczenie Zełenskiego, że Polska podejmie działania na rzecz uporządkowania ukraińskich miejsc pamięci na własnym terytorium, Przydacz odpowiedział, że relacje między naszymi krajami nie powinny być przedmiotem targów.
"Trafniej byłoby mówić o wzajemnych prośbach. Gdy jedna strona czegoś pragnie i ma pewne nadzieje, to zwraca się z prośbą, którą druga strona może zrealizować. I odwrotnie. Dlatego nie przyjmujemy zasad handlu w tak ważnej dla nas kwestii spuścizny historycznej. Chcemy natomiast, by podstawą naszych stosunków była obopólna powaga i zaufanie" - powiedział.
Podkreślił, że zarówno Zełenski, jak i prezydent Andrzej Duda oświadczali podczas spotkania w Warszawie, że dwa kraje wolą budować relacje w polityce historycznej, opierając się na licznych przykładach współpracy, które łączą nasze narody.
"Z drugiej strony są takie karty w historii, które nas rozdzielają. Chodzi przede wszystkim o masowe zabójstwo cywilnej ludności polskiej na Wołyniu w latach 40. ubiegłego wieku, którego dokonali członkowie OUN-UPA (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów-Ukraińska Powstańcza Armia)" - powiedział.
Zaznaczył jednocześnie, że Polska uważa za aktualną deklarację prezydenta Dudy ze spotkania z byłym prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką w grudniu 2017 r. w Charkowie: "każdemu, niezależnie od tego, co uczynił w życiu, należy postawić krzyż z imieniem i nazwiskiem".
Przydacz odniósł się też do wypowiedzi prezydenta Zełenskiego, który zaproponował w Warszawie zbudowanie na wspólnej granicy Memoriału Pojednania polsko-ukraińskiego.
"Jest to inicjatywa prezydenta Ukrainy, dlatego warto poczekać na szczegóły dotyczące tego miejsca i wyglądu tego monumentu ze strony ukraińskiej. My kierujemy się logiką, iż budowa takiego memoriału powinna być raczej finałem szerokiego procesu pojednania, między naszymi narodami, a nie jego początku" - oświadczył.
W rozmowie z Europejską Prawdą wiceminister spraw zagranicznych mówił również o innych problemach w relacjach z Ukrainą, w tym o kwestii zwrotu katolickiej społeczności kościołów w tym kraju.
"Sytuacja, gdy obiekty sakralne wykonują nienaturalną dla nich funkcję: są salami koncertowymi, czy czymś innym, jest nieprawidłowa. W pewnym stopniu to może być jeszcze jednym krokiem ku oczyszczeniu Ukrainy ze spuścizny radzieckiej, gdy z kościołów robiono magazyny albo coś podobnego. Nie chodzi w końcu o oddanie tych kościołów Polsce, jak niektórzy starają się to przedstawić, lecz o przekazanie ich obywatelom Ukrainy, wyznających wiarę katolicką" - powiedział.
Dyplomata wskazał, że pojednanie polsko-ukraińskie powinno być budowane na prawdzie.
"Przecież nasza historia jest jedynie jednym z aspektów naszej współpracy. Wspomnijmy o gospodarce: Polska jest w tej chwili głównym partnerem handlowym Ukrainy. Chcielibyśmy jeszcze bardziej zwiększyć obroty handlowe i wzmocnić stosunki międzyludzkie. Chcemy, by Ukraińcy przyjeżdżali do nas jako turyści, studenci, by uczestniczyli w wymianie naukowej i kulturalnej. Tak samo chcemy, by Polacy przyjeżdżali na Ukrainę" - oświadczył Marcin Przydacz w rozmowie z Europejską Prawdą.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ndz/ kar/ aj/